chocky
Pan i Władca
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:38, 05 Kwi 2010 Temat postu: Pierwszy miesiąc życia Comy. |
|
|
Pierwszy miesiąc z życia Comy (Jeszcze wtedy jako Anarchia)
PONIEDZIAŁEK
Uganda zaakceptowała Anarchię jako przyszywaną córkę. Wszystko fajnie, tylko muszę wstawać w nocy trzy razy nakarmić młodą. Imprinting idzie, po lekkim oporze mała ma wszystko gdzieś.
WTOREK
Anarchia już mnie rozpoznaje. A jak zatankuje do pełna mlekiem to nawet za mną łazi po boksie. Friendly foliową torebką zaakceptowane.
ŚRODA
Pierwsze wyjście na dwór. Jak się młode schowa między pańcią a tym-dużym-w-paski to nic nie jest straszne. Nawet tłukący się po padoku obok, zazdrosny Apacz.
CZWARTEK
Apacz już oswojony. Teraz rodzinka w komplecie. A małą można zostawić spokojnie na padoku. Uf.
PIĄTEK
Kantarek jest be, ale jak się nie da go strząsnąć, to trzeba nosić. Kolejny krok do przodu.
SOBOTA
Pada więc brykamy na hali. Papier już nie jest straszny. Pierwsza burza w życiu również oswojona.
NIEDZIELA
Oswajamy zabiegi pielęgnacyjne. Jednak szczotka nie gryzie, jest nawet całkiem przyjemna.
PONIEDZIAŁEK
Pierwsze mycie też za nami. Niestety wąż nada budzi obawę. Pracujemy.
WTOREK
Wszelkie hałasy już nam nie straszne.
ŚRODA
Szaleństwa na padoku z tym świrniętym Apaczem i proszę. Mała się potknęła i kuleje. Będzie żyć.
CZWARTEK
Mała już zapomniała o bólu i znów bryka. Tym razem po kałużach. Jesteśmy całe w błocie. Obie.
PIĄTEK
Uczymy się chodzić na uwiązie. Pańcia zła bo nie pozwala łazić tam, gdzie chce koń.
SOBOTA
Opory i bunty coraz mniejsze. Szczególnie jak tyle ciekawych rzeczy do zobaczenia.
NIEDZIELA
Łazimy po folii. Na początku chciała mi zjeść konia. I podejrzanie szeleści.
PONIEDZIAŁEK
Folia przyjacielem jest. Znaczy będzie, bo nie odpuszczę. Aż się młodej znudzą te fochy.
WTOREK
Zmagań z folią część kolejna. Łazić po niej już można. Gorzej z zakładaniem na grzbiet.
ŚRODA
Dziś się lenimy. Cały dzień na padoku, na słoneczku. Konie trawią, a ja leczę spalone ramiona.
CZWARTEK
Mała zadziora robi się coraz gorsza. Mało mnie dziś nie stratowała. Przecież pańcia nie jest drzewem
PIĄTEK
Sukces! Młoda zaprzyjaźniła się z folią! Opijamy xD
SOBOTA
Pierwsze pławienie młodej. Jak Ugandy żaden krokodyl nie zeżarł, to Anarchia rzuciła się na podbój głębin.
NIEDZIELA
Zaczynamy naukę wiązania. Narazie koło innych koni. Młoda ma ADHD, zdecydowanie.
PONIEDZIAŁEK
Elastyczny uwiąz wiele przeszedł. Ale młoda już nie szaleje. Co też nie znaczy, że stoi grzecznie.
WTOREK
Pierwszy spacerek w samotności. Na padok i z powrotem, bo moje uszy mają granice wytrzymałości, w przeciwieństwie do końskiego gardła.
ŚRODA
Kolejny spacerek, tym razem Uganda uwiązana przed stajnią, a my krążymy. Rekord do 20 metrów.
CZWARTEK
Młoda nauczyła się spokojnie stać! Od razu widoczne też postępy przy prowadzeniu. Już odpuszcza na nacisk w potylicy.
PIĄTEK
Spacerek coraz dalej i dalej od ‘mamusi’. Gratuluję Ugandzie cierpliwości, ja bym tyle z młodą nie wytrzymała.
SOBOTA
Wyścig z Apaczem, poplątane nogi, pierdut ryjem w piach, do góry, otrzepać się i lecimy dalej, nie zważając na bliską zawału serca pańcię.
NIEDZIELA
Rano kąpiel. W południe pławienie. Wieczorem deszczyk i jeszcze tarzanko w błocie. Anarchia konik wodny.
PONIEDZIAŁEK
Młodej wyrzynają się zęby i wszystko na tym cierpi. Moje palce szczególnie.
WTOREK
Samotny spacer! W prawdzie tylko rundka wokół stajni i koło karuzeli, ale młoda już nie myślała tylko o powrocie.
by MissDestroy
Post został pochwalony 0 razy
|
|