Rustler
Dołączył: 01 Maj 2010
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:22, 01 Maj 2010 Temat postu: Dresaż P - wyciąganie chodów |
|
|
Standartowo dokładnie wyczyściłam araba, co było proste bo noc spędził w derce.
- Dzisiaj lekki trening - poklepałam kasztanka.
Założyłam mu siodło ujeżdżeniowe i jak zwykle ubrałam go w zielony komplet - czaprak, owijki, foterko i nauszniki. Wyglądał ślicznie. Po strzyżeniu sierść mu sciemniała, więc wszystko idealnie pasowało. Wyprowadziłam go ze stajni i wsiadłam po schodkach. Dosiadem skierowałam go w stronę czworoboku. Nie będę rozpisywać się o rozgrzewce. Powiem tylko, że po niej Approvn był chętny do współpracy, rozgrzany ale nie zmęczony. Okrążał maneż z podstawionym zadem i zganaszowanym pyskiem, strzygąc uszami w oczekiwaniu na polecenia. Zawołałam Daniela, który rozłożył nam drągi na kłusa. Naprowadziłam go na wprost, siadłam w siodło i oddałam trochę wodze. Approvn trochę się zdziwił bo zawsze podnosiłam się do półsiadu. Mimo wszystko mocniej zgiął szyję i zaczął żuć wędzidło. Poprosiłam Daniela by trochę rozsunął drągi. Zatrzymałam Approvna, chwilę poczekałam i cofamy. Uwielbiam jego cofanie, mam wrażenie, że zad wsuwa się pod konia. Okrążyłam padok kłusem. Przerabiałam wodzami by skrócić krok. Szybko poszło - wystarczy żeby porządnie się podstawił to od razu zbiera chód ale z wyciąganiem nie ma tak dobrze. Daniel zabrał się za ustawianie drągów w odległościach mniejszych niż na normalnego kłusa. Ja w tym czasie okrążyłam maneż i pozbierałam kłusa. Z tym jest łatwiej bo wystarczy, że mocno się podstawi to od razu zbiera chód. Z wyciąganiem nie ma tak dobrze. Najazd na drągi w dłuższych odległościach. Arab stracił rytm i puknął ostatni z drągów. Mocno go pozbierałam wodze i pół wolty. Najazd z drugiej strony. Przed cavalettkami pogoniłam go i oddałam lekko wodze by nie wytrącić go z rytmu. Udało się! Obniżył i wyciągnął szyje. Poczułam jak jego krok staje się bardziej posuwisty. Poklepałam go i dodatkowo nagrodziłam chwilą stępa na długich wodzach. Daniel rozsunął drągi jeszcze bardziej. Powoli pozbierałam wodze razem z koniem i kłusik dookoła. Siadłam w siodle i nagoniłam go na wędzidło. Językiem zaczął przekręcać łącznik wędzidła. Grunt to dobrać sprzęt do konia Wink Trochę się zdenerwował gdy zaczęłam namawiać go do skrócenia kroku. Przytrzymałam wodze i najazd na drągi. Teraz było ładnie.
- Dobry konik - poklepałam go.
Koniec z zebranymi chodami. Znowu wracamy do rozciągania. Najazd na drągi. Oddałam wodze i pogoniłam. Jeszcze wyszło trochę koślawo ale już było lepiej. Do stępa i teraz spróbowałam w stępie. Wyszło zdecydowanie lepiej.
- Daniel! Mogłbyś ustawić na wyciągnięty galop? Dzięki! - krzyknęłam.
Zagalopowałam i przejechałam kółko. Wolta i na wyjściu trochę go pogoniłam. Dałam mu luźniej wodze a ogier wyciągnął szyję by być na kontakcie. "Świetnie" pomyślałam. Bez drągów wyciągnął krok. Najechałam na drągi i siadłam. Approvn załapał o co mi chodzi i porządnie dostosował się by odbijał się idealnie na środku odległości. Jeszcze raz kłusem przeszliśmy przez drągi na galop. Nie wyszło idealnie bo jednak nie potrafi jeszcze wyciągnąć się tak maksymalnie. Pochwaliam go i puściłam mu wodze do sprzączki. Po 10 minutach był już wystarczająco zrelaksowany. Zsiadłam i podciągnęłam strzemiona. Puściłam mu popręg i zaprowadziłam pod stajnię. W boksie zdjęłam mu sprzęt i od razu wsadziłam czaprak, owijki i nauszniki do pralki. Odwiesiłam siodło i ogłowie na haki. Poszłam do ogiera. Wyczyściłam go razem z kopytami i nałożyłam mu cienką derką. Nagrodziłam wysiłki jabłkiem i zamknęłam go w boksie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|