Rustler
Dołączył: 01 Maj 2010
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:17, 01 Maj 2010 Temat postu: Lonża z wypinaczami |
|
|
Przyszłam do stajni i przywitałam się z Bonsai. Weszłam do boksu mojego ogiera, ale okazało się, że go tam nie ma. Wzięłam więc uwiąz z drzwi boksu i poszłam na pastwisko. Chłopaki gryźli się galopując wzdłuż barierki. Przyciągnięci chciwością smakołyków szybko się przy mnie znaleźli. Zgarnęłam cztery sztuki i zaprowadziłam do stajni. Po drodze dwóch oddałam Aravey, która właśnie się po nich wybierała. Dancera wrzuciłam do boksu, a Approvna uwiązałam przy barierce pod stajnią. Bonsai miała otworzoną połowę drzwi, więc swobodnie rozmawiałyśmy podczas czyszczenia. Na koniec zarzuciłam na ogiera czaprak, zapięłam dokładnie pas, kantar zastąpiłam ogłowiem i dopięłam do kółka od wędzidła lonżę, a wypinacze zarzuciłam na swoje ramię.
Zabrałam Approvna na round-pen. Rozwinąwszy lonżę dałam mu sygnał do stępa. Zaczął żuć wędzidło i luźno przedreptał przez dziesięć minut. Następnie zawołałam go do siebie i nakazałam mu zmienić kierunek. Kolejnym zadaniem Appa było zakłusowanie. Bardzo tego chciał, więc pozwoliłam mu by sam sobie ustalił tępo. Na początku jego kroki były nierówne, często się podrywał, ale po kilku okrążeniach stały się energiczne i równomierne. Przytrzymałam go żeby przeszedł do stój. Luźno zapięłam mu wypinacze i dałam mu znak do ruszenia stępem, chwilę później już kłusował. Po pięciu minutach złapał kontakt z gumami, więc krótko go polonżowałam na każdą stronę, a po solidnej rozgrzewce już szedł stępem. Gdy się zatrzymał podeszłam do mojego pojętnego syna pustyni i poklepałam go. Uwolniłam go z wypinaczy oraz pasa i ostrożnie wgramoliłam się na niego, pomagając sobie wodzami zrobionymi z lonży. Gdy już siedziałam na nim wygodnie, ruszyłam, to zaczęliśmy tworzyć wolty, serpentyny oraz ósemki. Starałam się by "wodze" wisiały luźno wzdłuż szyi , a koń dostawał impulsy wyłącznie dosiadem. Gdy nie reagował musiałam pomagać sobie łydką.
Po spokojnym treningu zeskoczyłam z App i powoli porozciągałam wszystkie nogi. Bloo, wyraźnie zaciekawiony, zdawał się prosić o więcej, więc delikatnie pociągnęłam go za ogon starając się równomiernie rozłożyć ciężar ciała ogiera. Pogłaskałam rozluźnionego kasztana i zaprowadziłam go pod stajnię, by go wyczesać. Po wyczesaniu go twardą szczotką, zaprowadziłam go do jego boksu. Obiecałam mu także, że następnym razem dłużej się wspólnie pobawimy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rustler dnia Sob 18:18, 01 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|